SALE not for whale!
W tym roku letnie wyprzedaże niestety musiały się obejść beze mnie, albo raczej ja bez nich. Już nie dla mnie bieganie po sklepach, o próbie wciśnięcia się w cokolwiek nie wspomnę. Mam za to już upatrzone rzeczy, które chętnie widziałabym w swojej szafie w sezonie jesienno-zimowym i będę polować na nie na kolejnych przecenach:)
Nie odstawiłam jednak zupełnie zakupów odzieżowych, zwłaszcza że moja garderoba stała się dla mnie ostatnio bardzo ograniczonym miejscem. Nie chciałam zbyt dużo inwestować w odzież, która przyda mi się tylko na ten okres, starałam się wykorzystać to co mam w szafie ja...lub mój Mąż :) Gdy zasoby się uszczupliły, postanowiłam temu jakoś zaradzić.
Ponieważ na tę chwilę najlepiej czuję się w t-shirtach typu oversize i sukienkach maxi (idealne na pogodę za oknem), postanowiłam że to właśnie na nich się skupię. Z pomocą przyszedł mi lumpex :)
I tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch długich sukienek, koszulki z ciekawym tyłem i uroczej torebki:
Na allegro udało mi się upolować koszulę moro, na którą czaiłam się od jakiegoś czasu, ta akurat jest z Zary. Dzięki temu, że jest luźna, super sprawdzi się na chłodniejsze ciężarne wieczory, a dodatkowo będzie stanowić niezły kamuflaż, o który teraz bardzo ciężko ;)
Na koniec jedyna nowa rzecz, w pięknym cielistym kolorze:
Miłego weekendu, trzeba przetrwać te upały. U nas zapowiadają rekordy, także ja nie wyściubiam nosa i brzucha na zewnątrz:)
Pozdrawiam serdecznie i do napisania!