Pocket full of sunshine
Dziś tak na szybko - moje małe i wielkie zarazem odkrycie!
Pamiętam, że na wiosnę dostałam pięknego hiacynta, którego nie chciałam porzucić po przekwitnięciu i postanowiłam posadzić go w ogrodzie.
I oto w te zimne, listopadowe dni, moim oczom ukazały się piękne, malutkie, różowe kwiatki :) Nie znam się zbytnio na hiacyntach i ich okresach wegetacji;), ale uznałam, że to nawiązanie do moich ostatnich wątpliwości, pozytywny 'kopniak' na przetrwanie tego, co mnie czeka.
Podoba mi się, muszę przyznać :)
Pozdrawiam cieplutko i do napisania!
No sliczny jest, malutek! Oby rosl tak dalej
OdpowiedzUsuńTaki mały, a jak cieszy :)
OdpowiedzUsuńHiacynty kwitną wczesną wiosną. Lubie te kwiaty bo pięknie pachą i ślicznie wyglądają na wiosennym parapecie ;)
OdpowiedzUsuńCzyli "mój" hiacynt trochę się pogubił i zaczął nieco wcześniej;) Ja też bardzo lubię te kwiatki, są bardzo pozytywne:D
OdpowiedzUsuń